RELACJA Z WYCIECZKI "TERAPEUTYCZNE SPOTKANIE Z MIEJSCAMI MOCY"
Za każdym razem, kiedy przebywam w miejscach mocy i poddaję się przepływowi panujących tam energii odnoszę wrażenie, że coś się we mnie zmieniło, że problemy życia codziennego zmalały, a stresy zostały złagodzone. Przebywanie w miejscach mocy jest swoistym remedium na problemy życia codziennego, a odwiedzenie kilku różnych miejsc mocy można śmiało nazwać skuteczną terapią.
Pod pojęciem "miejsca mocy" może się kryć wiele znaczeń. Swoje poglądy na ten temat zaprezentowałem na tej stronie (tu może odnośnik do definicji miejsc mocy). Organizując wycieczkę po takich miejscach starałem się pokazać ich różnorodność. Różnorodność pod względem nadanej formy zewnętrznej i wystroju architektonicznego, kontekstu i osadzenia w krajobrazie, specyfiki niepowtarzalnego nastroju, pełnionych dawniej i dzisiaj funkcji oraz tego, co jest najmniej uchwytne w sposób obiektywny, a zwraca swoją uwagę w sferze niematerialnej, w sferze odczuć wewnętrznych, tego wszystkiego co można by nazwać genius locci. Miejsca mocy i panujące w nich subtelne energie są szczególnie odbierane przez osoby wrażliwe. Każde z odwiedzanych miejsc różni się zasadniczo. I tak na trasie wycieczki znalazły się kolejno:
-Katedra rzymsko - katolicka
-Miejsce po XI w. świątyni
-Zespół tężni w uzdrowisku
-Kamienne megalityczne kręgi - chronione jako rezerwat archeologiczny i przyrody
-Kamienne megalityczne kręgi pod ochroną społeczną
-Dawny zespół klasztorny - miejsce odosobnienia i kontemplacji
-Nieujarzmiona natura, siła morza i wiatru - wyspa z naturalnym brzegiem morza,
-Własnoręcznie utworzone miejsca mocy
Z wszystkimi odwiedzanymi miejscami zetknąłem się dużo wcześniej podczas swojej pracy zawodowej lub w trakcie spędzania wolnego czasu. Trasa, którą opracowałem jest reprezentatywna i w pełni pokazuje różnorodność miejsc mocy. Jest dla osób interesujących się subtelnymi energiami bardzo ciekawym poligonem.
W 17 osobowej grupie, obok ludzi zawodowo zajmujący się radiestezją i bioenergoterapią oraz uczących się w różnych dziedzinach psychotronicznych byli, też sympatycy mający pierwszy raz kontakt z subtelnymi energiami. Obok osób mieszkających w Warszawie była grupa z Rzeszowa i Wałbrzycha. Tak samo przekrój wiekowy był bardzo zróżnicowany. Te różnice zainteresowań, środowiskowe oraz wiekowe bardzo szybko się zatarły.
Opisując dalej poszczególne miejsca powstrzymam się od charakteryzowania energii i nie będę podawał mocy, natężenia, kolorów, rodzajów promieniowań. Badania radiestety, nawet najbardziej skrupulatne i zobiektywizowane są niczym w porównaniu z bezpośrednim doświadczaniem tych miejsc.
Pierwszym przystankiem na trasie wycieczki było Wzgórze Tumskie w Płocku - dawana stolica Mazowsza. Wzgórze Tumskie to szczególne miejsce położone na imponująco wysokim i malowniczym brzegu Wisły. Na uwagę zasługuje tu wiele obiektów, jednak z energetycznego punktu widzenia wyróżniłem trzy. Jedno to stanowisko dawnej świątyni preromańskiej z początku XI wieku w kształcie rotundy z absydą. Na powierzchni ziemi ledwo widoczne są jedynie delikatne zagłębienia w trawniku będące zarysem dawnych murów świątyni. W tym miejscu zwraca uwagę spokój oraz bardzo ciekawe i przyjazne promieniowanie. Czakram Tumski to naprawdę wyjątkowe miejsce.
Wzgórze Tumskie - miejsce dawnej XI wiecznej rotundy - Czakram Tumski.
Nieopodal wznosi się gmach Katedry Płockiej. Świątynia zbudowana jest z kamienia i cegły. Ma bardzo ciekawą architekturę.
Wzgórze Tumskie - wejście główne do Katedry Płockiej z imponującymi wieżami.
Wnętrze Katedry zachwyca ciszą i spokojem. I znowu można by analizować w nieskończoność czy niepowtarzalny nastrój i wspaniałe energie wewnątrz świątyni to kwestia proporcji architektonicznych i wynikającego z nich promieniowania kształtu, czy też wyboru lokalizacji katedry, a może zasługa użytych materiałów i dawnych (gotyckich) technologii budowlanych, lub może geometrycznych, pełnych symboliki fresków. Przyczyn jest pewnie wiele tak jak i subtelnych doznań skłaniających do modlitwy, refleksji czy medytacji.
Trzecie miejsce o silnych, ale tym razem nieprzyjaznych energiach, to baszta zamkowa, w której trzymano skazańców. Tu wyjątkowo silnie wyczuwalne są dawne cierpienia skazanych i torturowanych osób.
Pełne symboliki ezoterycznej freski wewnątrz Katedry.
Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie: na czym polega fenomen Ciechocinka jako uzdrowiska? Parzcież ta wioska jeszcze 250 lat temu była zupełnie nieznana. Ciechocinek jako uzdrowisko zawdzięcza swoją sławę splotowi wielu dziwnych zdarzeń i okoliczności, które nie przypadkowo po 100 latach produkcji soli przekształciły osadę górniczą w uzdrowisko. Tężnie, będące maszynerią do pozyskiwania solanki i soli, na skutek wielu niewyjaśnionych ówczesnej medycynie cudownych uzdrowień stały się miejscem spacerów i wypoczynku. Dziś wiemy, że aerozol solanki o wyjątkowym składzie i proporcjach mikroelementów unoszący się w powietrzu w pobliżu tężni to jedna z przyczyn uzdrowień. Jest też inna. Chyba równie ważna. Proponuje spojrzeć na Tężnie jako na potężny generator energii kształtu.
Tężnia nr 1 - blisko 700 m długości generator energii kształtu.
Blisko 700 metrowej długości budowla o masywnej drewnianej konstrukcji, wypełniona gałęziami tarniny z krystalizującą się na nich solą. Nie trzeba być wprawnym radiestetą, żeby odczuć pozytywne promieniowanie kształtu takiej budowli, która w połączeniu z mikroklimatem unoszącego się w powietrzu solankowego aerozolu może autentycznie "dokonywać cudów". Spacer wokół tężni jest wyjątkowo kojący i relaksujący. Właściwości tych nie ma współczesny "inhalator", tzw. Grzyb, będący jedynie fontanną rozpylającą aerozol. Niezależnie jednak od właściwości energetycznych tężni, picie wody zdrojowej Krystynka każdemu poprawiło nastrój i na pewno wyszło na zdrowie.
tzw. "Grzyb" nie ma tych właściwości energetycznych i nastroju, co tężnie.
Drugi dzień wycieczki to spotkanie z megalitycznymi kręgami kamiennymi w Odrach. Kręgi mają status rezerwatu przyrody oraz charakter muzealny. Na temat Odrów jest bardzo wiele informacji, których nie będę tu przytaczał, ograniczę się jedynie do subiektywnych odczuć i relacji innych osób. Udało nam się dotrzeć do rezerwatu na tyle wcześnie, że oprócz naszej grupy nie było żadnych turystów. Przyjąłem zasadę, że każdy z uczestników sam powinien mieć możliwość doświadczyć na swój sposób tego tajemniczego miejsca. Dzięki uprzejmości kustosza muzeum, który przed wejściem szczegółowo wprowadził nas w tematykę historii kręgów, ich wartości botanicznych i naukowych, pozostawało już tylko poprosić "duchowych strażników" kręgów o przychylność, a własnych "opiekunów" o opiekę.
Odry. Krąg nr 4 widziany z ambony widokowej.
W trakcie zwiedzania, przed południem 13 maja, poziom energii większości kręgów był w stanie wyciszenia, co nie znaczy, że odczucia były słabe. Porównując to z kilkoma wcześniejszymi swoimi pobytami, kiedy to poziom energii był bardzo wysoki i "rozedrgany", teraz był wyjątkowo spokojny i sprzyjający kontemplacji oraz wyciszeniu. Jest to oczywiście ogólne spostrzeżenie, ponieważ w paru miejscach, o czym za chwilę, energia manifestowała się wyjątkowo silnie. Zazwyczaj spokojny i tonizujący krąg 4 tym razem wręcz usypiał!!!
Odry. Wyjątkowo usypiający środek kręgu nr 4.
W kręgu nr 3 - być może była to autosugestia spowodowana fallicznym kształtem centralnego kamienia, ale wyjątkowo silnie wzbudzała się energia odziaływująca na sferę seksualną. Kolejny ciekawy element zwracający uwagę to "szczerbinka" na linii wschodu słońca w dzień przesilenia letniego. Tu przejście między kamieniami powodowało jakby "oczyszczenie energetyczne".
Odry. "Szczerbinka" na linii wschodu słońca w dzień przesilenia letniego
Z relacji uczestników wiem, że dużo wrażeń z pogranicza rzeczywistości, a nawet "przeniesienia się" do innej rzeczywistości dostarczyła medytacja i przebywanie nad rzeką, już poza kręgami. No i w końcu przejście przez "bramę między wymiarami" w kręgu nr 7. Tym razem było to wyjątkowo ciekawe. Parokrotne przekraczanie "bramy" w przeciwnych kierunkach było niemal materialnie wyczuwalne. Na tyle było to interesujące, że z koleżanką Dorotą postanowiliśmy to dziwne zjawisko zbadać, pozostając w mentalnym kontakcie i stojąc po przeciwnych stronach "bramy". To naprawdę było dziwne. Najpierw jakby zmaganie, walka, a później wyciszenie i świadomość kontaktu, ale jakby z różnych światów. A dzieliły nas zaledwie centymetry.
Odry. Mistrz radiestezji Jakub Zemła i mistrz bioenergoterapii Dorota Wawrzyńczak, po obydwu stronach bramy.
Z Odrów skrótem poprzez ostępy leśne Borów Tucholskich pojechaliśmy w stronę Węsiorów.
Węsiory. Krąg główny.
Kręgi kamienne w Węsiorach mają zupełnie inny charakter. Są jakby bardziej kameralne, mają "ludzką" skalę i przynajmniej dla mnie są bardziej przyjazne. Poziom energii jest niższy niż w Odrach, co nie znaczy, że słabszy. Można by powiedzieć, że raczej Odry mają zbyt silną energię. Ta w Węsiorach jest w sam raz, tak jakby dopasowana do percepcji osób wrażliwych. W odróżnieniu od Odrów, będących pod ochroną prawną, Węsiory są pod opieką społeczną Stowarzyszenia Badań Kamiennych Kręgów.
Węsior. Krąg główny oraz kurhany.
W Węsiorach nastrój jest zupełnie inny, być może za sprawą licznych kurhanów - miejsc pochówku, skłaniających do refleksji. Poza tym sceneria osłoniętego terenu - kręgi są położone w lesie oraz nad jeziorem, co sprzyja dodatkowo wyciszeniu.
Węsiory. Kamienna szczerbinka.
Trzygodzinny pobyt na leśnej polanie wśród zespołu kamiennych kręgów w Odrach i dwugodzinny pobyt w Węsiorach, zrobił na większości uczestników ogromne wrażenie. Był czas na zwiedzanie, medytację, zagłębienie się w sobie. Był też czas na radiestezyjne próby uchwycenia tych dziwnych zjawisk. Wysoki poziom energii panujący w kręgach wyciszył większość osób, wywołując masę refleksji i z całą pewnością poruszył pewne subtelne reakcje na poziomie ciał energetycznych. Sił fizycznych dodał posiłek zjedzony w "Gockiej Chatce" - rewelacyjne smażone sielawki.
Dla odmiany w drodze na wybrzeże zatrzymaliśmy się w zespole klasztornym w Kartuzach. Jest to miejsce o zupełnie innym charakterze. Pomijając fantastyczną architekturę należy zwrócić uwagę na wyjątkowy i niepowtarzalny nastrój oraz wystrój przesycony symboliką śmierci.
Kartuzy - "anioł śmierci".
Dach kościoła przypomina wyraźnie kształtem wieko trumny. Trupia czaszka na absydzie z podpisem "memento mori", piszczele, anioł śmierci z kosą kołyszący się u wejścia do kościoła oraz cmentarz tworzą niepowtarzalny, przygnębiający nastrój, skłaniając do refleksji nad marnością życia doczesnego i obietnicą życia wiecznego. Nawet rzeźba Madonny z Dzieciątkiem na dawnym krużganku ma męskie rysy, a medalion z Matką Boską przy wejściu na cmentarz wygląda bardzo tajemniczo i niezbyt przyjaźnie.
Kartuzy - Matka Boska z Dzieciątkiem???
Wieczór i przedpołudnie następnego dnia to kontakt z morzem i wiatrem na Wyspie Sobieszewskiej. Jest to doskonałe miejsce do kontemplacji i medytacji. Wyciszeniu, relaksacji i rozmyślaniom sprzyja możliwość zbierania bursztynu dość obficie wyrzucanego przez morze w tej okolicy. Niestety deszczowa pogoda pokrzyżowała nam plany wieczornego ogniska i skończyło się na uczczeniu imienin Zofii.
Deszcz i bardzo silny wiatr nie sprzyjały nam również rano. Jednak w tych warunkach postanowiliśmy zrobić specyficzną grupową medytację. Medytacja polegała na ustawieniu zebranych osób w węzłach siatki geopatycznej (szwajcarskiej), dostrojeniu się każdego do wibracji sieci łączącej energie ziemi i kosmosu, wizualizacji słonecznej pogody, a następnie wprowadzeniu tych wytworzonych obrazów pięknej pogody poprzez siatkę szwajcarską do rzeczywistości. Być może to "PRZYPADEK", ale na lokalną zmianę pogody nie musieliśmy zbyt długo czekać. Wystarczyło kilkanaście minut. Używam tu z premedytacją sformułowania lokalna zmiana pogody, ponieważ dotyczyła ona w zasadzie obszaru, w którym byliśmy, a dookoła wszystko pozostawało bez zmian. Ten niecodzienny eksperyment pozwolił na spokojne spędzenie reszty czasu. Ciekawe, że 14 medytujących osób może mieć wpływ na zmianę pogody. Jaką rolę spełnia siatka geopatyczna?
Wyspa Sobieszewska - mandala Ewy Linder i Jakuba Zemły nareszcie ukończona.
Wyspa Sobieszewska - sprawdzanie właściwości mandali.
Część osób spacerowała wzdłuż plaży, część zbierała okruchy bursztynu, a inni zajęli się wytworzeniem własnego miejsca mocy. Czy jest możliwe stworzenie własnego miejsca mocy? Czy człowiek jest w stanie poprzez swoją ingerencję polepszyć energię w określonym miejscu? Śmiem twierdzić, że tak. Poprzez kreację, czyli twórczość zmieniamy bardzo wiele. Plaża nadmorska to idealne miejsce do takich eksperymentów. Nie trzeba wiele, aby z piasku wytworzyć mandalę o ciekawych geometrycznych kształtach.
Wyspa Sobieszewska - Renatka Maziarz i Stasia Rudzik przy swojej wspaniałej mandali.
Wyspa Sobieszewska - jeszcze drobne korekty końcowe
Tego dnia powstało kilka mandal. Zapewniam, że każda z nich emanowała wspaniałą energią kształtu. Ale czy to wyłącznie energia kształtu? Czy ludzki wysiłek tworzenia nie jest w dużym stopniu czynnikiem zmieniającym wartość energetyczną otoczenia?
Te 3 dni obcowania z ciekawymi miejscami, silnymi energiami i w otoczeniu wrażliwych osób odmieniły na pewno moją świadomość. Z tego co wiem to również nie pozostały bez śladu na ścieżce rozwoju duchowego paru innych osób.
« poprzednia strona | powrót na górę strony